lip 22 2008

Paula Came back


Komentarze: 0

Po długiej i ciężkiej podróży Paula wróciła!!!! Mam nadzieję, że nie mogliście się doczekać mojej szalonej kolejnej relacji. Zmęczona, ale szczęśliwa z kolejnych nagrań zakończonych sukcesem!!! Niestety nie udało mi się opalić, ale i tak morskie powietrze korzystnie wpłynęło na moją boską cerę!!! Teraz obiecana relacja z poprzedniego wyjazdu. Ostatnie dwa dni upłynęły pod hasłem windsurfingu i megaszalonej imprezy billabonga.

Po pierwszej lekcji windsurfingu poczułam ten sport. Maszt wcale nie był taki ciężki, równowagę bardzo łatwo dało się utrzymać, zwroty również były bardzo łatwe do opanowania. A zatem tajniki kolejnej dyscypliny sportu będą musiały zostać przeze mnie zgłębione.

Instruktorka Zuza za każdym razem podkreślała moje umiejętności. Widać, że kobieta zna się na ludziach!!!

Foczka na desce!!!!

Pierwsze kroki Pauli!!!

A przed pierwszą relacją z wody trzeba było się trochę osuszyć. Jurny Jurek zawsze służy pomocą!!!

Burza, pioruny i ulewa.... A my dalej płyniemy...

W końcu siłą wyciągnięto nas z morza!!!

Na Półwyspie Helskim czasem słońce czasem deszcz, więc lepiej mieć piankę cały czas w pogotowiu!!!

Niestety kiedyś trzeba z wody zejść, bo kolejny dzień wymagał nie lada energii. Impreza Billabong Play Groud zbliżała się wielkimi krokami. A na niej trzeba było przecież animować i wszystkich oczarować. Sami oceńcie czy się udało!!!

 

A zatem jedziemy ze zdjęciami!!! To była boska impreza. Aż w całych Chałupach światło zgasło pod wpływem emocji!!!

Oststnie wywiady, sondy i relacje i jest juz ciemno........... Nie uwierzycie, ale w samym środku imprezy zgasło światło!!! I to w całych Chałupach!!! A zatem trzeba było zarządzić szybką ewakuację. A ja w swoich mega wysokich szpilach. Obcasów nie połamałam, nóg tym bardziej, Ania oświetlała mi drogę do busa. Przez moment zrobiło się groźnie. Dlaczego? Uwaga, pomysł ekipy - "Idzemy do pensjonatu we Władku z buta". Generalnie radzę sobie w szpilkach, ale nie o 1 w nocy, po imprezie, po wertepach i bez światła. Jurny Jurek okazał się mega gentelmanem i momentalnie zaproponował mi drogę do domu na barana. Ale, że Jurek jest mężczyzną posiadającym 187 centymerów wzrostu to wymiękłam. Na szczęście moje jęki i narzeniania przekonały całą ekipę, że jakiś transport skombinować trzeba :))).

paoletta   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz