Najnowsze wpisy, strona 1


sie 12 2008 ...
Komentarze (0)

Dawno nic nie pisałam, jestem pewna, że ze zniecierpliwieniem czakaliście na nowe informacje na temat tego, co też u mnie fascynującego słychać. Moi drodzy, wsztystko jest w najlepszym porządku. Nie zostałąm porwana przez francuskich arystokratów, ani też nie przyleciał po mnie DJ z Wielkiej Brytanii. Właśnie!!! Miałam Wam opowiedzieć, co jeszcze wydarzyło się na festiwalu Audio River.  Znacie już historię o wielkim murzynie. Kochani poznałam również wspaniałego DJ-a FU rodem z Hong Kongu :))) . Tak, tak - DJ Fu ma ojca Chińczyka, i matkę Brytyjkę. Z tej wybuchowej mieszanki powstał DJ Fu i jego genialne sety. Tym razem na festiwalu zagrał z nim DJ Jungle Drummer. Dali wspaniały występ. Oczywiście zarówno z jednym jak i z drugim udało mi się przeprowadzic emocjonujący wywiad. DJ Jungle nazwał mnie "princess" , aDj Fu "weather girl". Podobno w Londynie prezenterki pogody są najpiękniejsze. Jak już będę miała zmontowany materiał, to obiecuję, że od razu wrzucę go na bloga. Wtedy lepiej poznacie DJ-a Fu i Jungle Drumera. A teraz musicie nacieszyć się materiałem z youtube!!! Miłego oglądania!!!

 

paoletta   
sie 04 2008 Audiowiver
Komentarze (0)

Wróciłam!!!!!!!!!

W piątek kilkanaście tysięcy widzów, w deszczową sobotę odrobinę mniej - to było wielkie wydarzenie. Mimo że do tej pory nie byłam fanką muzyki elektronicznej, to po festiwalu audioriver chyba nie będę się z tym nurtem rozstawać. Od wczoraj  w samochodzie cały czas słucham najnowszej płytki Visionary Underground Fired up. To właśnie jest moja festiwalowa zdobycz!!!!!

A było to tak: tańczymy z operatorem, Jurek nas nagrywa, aź tu nagle w kadrze pojawia się wielki murzyn. Pudzian przy nim to chucherko. Jurek mało co kamery z rąk nie wypuścił, ja również nie byłam przekonana, czy intencje owego murzyna, którego jeszcze przed kilkoma godzinami mogliśmy podziwiać na scenie są w stu procentach ok. Paweł usunął się z kadru i dał pole do popisu naszemu nowemu przyjacielowi. Moi drodzy: potańczyliśmy chwilkę, Jurek na szczęście wszystko nagrał, a na koniec otrzymałam najnowszą płytę Visionary Underground. Egzemplarz promocyjny - no bo płyta jeszcze nie została wydana. Także w moim aucie niezły muzyczny kąsek mam pasażerom do zaoferowania.  

Moi Drodzy, to  jednynie malutki fragment tego co działo się podczas festiwalu Audioriver. Już jutro zaprezentuje Wam kolejne przygody, które spotały Paoletkę na owym muzycznym wydarzeniu!!!!!!

paoletta   
sie 01 2008 Audioriver tuż tuż!!!!
Komentarze (0)

Już za kilka godzin Paula jedzie na wyjątkowy, ogromny, dwudniowy festiwal muzyki elektronicznej Audioriver :))) . Trzy sceny, najwięksi dj-e światowej sławy, kilkadziesiąt tysięcy ludzi - to wszystko wydarzy się już za kilka chwil na malowniczej plaży w Płocku. W Płocku nigdy nie byłam - dlatego tym chętniej się tam wybieram. Moi Drodzy, muszę się pakować i jade!!! Ale jak tylko wrócę od razu na Paoletkowym blogu znajdzie się boska relacja z festiwalu!!! Buziakiii!!!!!!

paoletta   
lip 30 2008 Andrzej Matracki - Mistrz Świata w Fryzjerstwie...
Komentarze (3)

Nie napisałam Wam jeszcze najważniejszej informacji. A mianowicie jaką fryzurę miałam na owej ślubnej ceremonii . Otóż, skoro był to tak wielki ślub, to nie miałam innego wyjścia i zmuszona byłam wybrać się do fryzjera, bądź jak teraz zwykło się mówić do stylisty. Wiedziałam jak będę ubrana, jaki makijaż będę miała na sobie, a zatem stylistka poleciła mi fryzurę stonowaną, a zarazem wyrazistą.. Włosy miałam wyprostowane na grubą szczotkę, odbite od nasady. Na koniec, aby fryzura była bardziej trwała fryzjerka zawinęła mi włosy na bardzo grube wałki. Te okrutnie przeraziły mojego chłopaka, który był przekonany, że mam na głowie babcine papiloty. Usłyszałam tylko w słuchawce: - Kochanie, nie rób sobie jakiejś babcinej fryzury. Nie wnikając w szczegóły kontynuowałam trzymanie "papilotów". Fryzura dzięki nim była wyrazista, na pewno nie przypominała uczesania babci w binoklach. Otrzymałam od fryzjerki to, czego oczekiwałam. Elegancję, naturalność i wyrazistość, idealne zestawienie wszystkich elementów – stroju, fryzury i makijażu. Te zawsze powinny być ze sobą zgrane. O tym wie każdy wybitny stylista, a już na pewno mistrz świata w fryzjerstwie. Już teraz specjalnie dla Was prezentuję na moim blogu fragment mojego wywiadu z Andrzejem Matrackim.

Mistrz Świata ma 35 lat i od 17 lat nierozerwalnie związany jest ze swoją największą pasją. W marcu Andrzej Matracki zdobył złoty medal podczas OMC Hairworld Chicago Mistrzostwa Świata. To ogromny sukces dla polskiego fryzjerstwa.

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z fryzjerstwem?

Andrzej Matracki: Zastanawiałem się nad wyborem zawodu fryzjera, zegarmistrza lub złotnika. Jednak już jako młody chłopak wiedziałem, że chcę pracować z ludźmi, chcę mieć możliwość rywalizacji, którą zaszczepił we mnie mój św. pamięci Tato, trener judo. Pierwsze nożyczki kupiła mi mama, kiedy jeszcze nie byłem fryzjerem. Tak wszystko się zaczęło. Wybrałem ten zawód także dlatego, że w moim rodzinnym mieście, Olsztynie, pracuje mistrz fryzjerstwa artystycznego – Pan Aleksander Stankiewicz – znany w Polsce i za granicą – obecnie trener kadry fryzjerów. Pracowałem u niego 12 lat. Uwielbiam to, co robię, zawody, starty, mistrzostwa. Dzięki nim ciągle mogę doskonalić swoje umiejętności. Każdy kolejny start traktuję jak trening.

 

Jaki był Twój pierwszy duży sukces?

Zwycięstwo podczas Mistrzostw Polski juniorów w 1993 r. To był mój pierwszy start, zmagania, stres, emocje, a zarazem  zwycięstwo i tak poważne osiągnięcie. Nagrodzono mnie wtedy dwutygodniowym szkoleniem w Niemczech sponsorowanym przez firmę Wella. Dzięki  niemu zyskałem zupełnie inne spojrzenie na fryzjerstwo, miałem możliwość uczestniczenia w wysokiej klasy pokazach i szkoleniach. Od tego czasu intensywnie brałem udział w krajowych i zagranicznych konkursach i pokazach. Zdobyłem już około 100 medali.

 

Które są dla Ciebie tymi najważniejszymi?

Na pewno mój pierwszy złoty medal z Mistrzostw Polski z 1993 roku i ostatni również złoty z Mistrzostw Świata z Chicago tego roku. Ważnymi osiągnięciami są również złoty, srebrny i brązowy medal na Mistrzostwach Europy w Strasburgu oraz srebrny medal zdobyty podczas Mistrzostw Świata w Mediolanie w 2006 r. Ale tak naprawdę sukcesem każdego fryzjera jest fakt, że ma wypełniony grafik na następne dni. Przychodzi do pracy i może to, czego się nauczył, wykonać na głowach klientów. Daję klientom zadowolenie – bo przecież dzięki dobremu strzyżeniu mogą rano parę minut dłużej pospać, dobrze wyglądają przez cały dzień, a wieczorem mogą iść na spotkanie – to jest sukces!

 

Czym jest dla Ciebie wygrana w Mistrzostwach Świata w Fryzjerstwie w Chicago? Jak czujesz się jako mistrz?

Start na Mistrzostwach Świata we fryzjerstwie jest dla mnie tym samym, czym dla sportowca reprezentowanie kraju na olimpiadzie. Złoty medal z Chicago jest dla mnie uwieńczeniem mojej 17 letniej kariery. Jest to olbrzymi sukces, poprzedzony ciężką pracą na treningach i konkursach, które odbywają się przed Mistrzostwami Świata. Jako Mistrz Świata czuję się doceniony, wiem, że moja praca nie poszła na marne.

Jeśli zainteresował Was wywiad i chcecie poznać więcej szczegółów z życia Mistrza to zapraszam na stronę www.fryzjerstwo.pl .

paoletta   
lip 28 2008 Ślub - jak się ubrać?
Komentarze (2)

To był weekend!!!  W sobotni wieczór byłam z moją drugą połową na ślubie pary szwedzko-polskiej. On Szwed, ona Polka - piękna para. Ślub w kościele Św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży, wesele w zmysłowej Ale Glorii w Domu Dochodowym. Wszystko w  stylu polsko-szwedzkim, były druhny, płatki kwiatów, jaguary, szampan z truskawkami i cudne kreacje.

No właśnie, a zatem przejdźmy do meritum tej weselnej notki i porozmawiajmy o modzie ślubnej. Jak się ubrać na tę wyjątkową okazję. I nie piszę teraz o pannie młodej, a o zaproszonych gościach.

Wszystkim paniom, które wybierają się na ślub, polecam ponadczasowy strój w stylu klasycznym. Powinien być dobrany z wyczuciem, ale jednocześnie podkreślać wagę sytuacji. , W sobotni wieczór pogoda dopisała, temperatura była bardzo wysoka, dlatego najlepszym wyborem była kobieca sukienka w stylu lat 60. Na nogi koniecznie pantofle z odkrytym palcem stylizowane na modę lat 30. i 40. Ja uwielbiam awangardowe kreacje, wybrałam, więc "małą czarną" Victora&Rolfa. Nie mogłam także zapomniec o wyrazistych dodatkach. Wszystkie Panie wiedzą, że stanowią one bardzo ważną część naszego stroju. A zatem pokusiłam się o perły. I to nie byle jakie  - był to 100 centymetrowy sznur przywieziony prosto z Majorki. Małe kolczyki były idealnym dopełnieniem całości. Idealnym uzupełnieniem był makijaż w stylu Chanel (połączenie srebra i złota). A do tego wszystkiego stylowa torebeczka vintage - oczywiście na łańcuszku! Wyglądałam Bosko!!!!!

 

paoletta